Wypoczynek w Wałczu lipiec 2014 r.

WałczW lipcu 2014 roku członkowie Stowarzyszenia „Więź”, jak co roku wyjechali na letni wypoczynek. Tym razem był to pobyt w pięknym Wałczu. Mieszkaliśmy w internacie na obrzeżach miasta. Pani prezes, Mariola zorganizowała nam bardzo intensywnie czas pobytu. Codziennie wyruszaliśmy na długi marsz po okolicy. Zwiedzaliśmy same miasto, ale i też byliśmy nad jeziorem i w pobliskim lesie. Wiele osób kąpało się w jeziorze, atrakcją była przejażdżka rowerami wodnymi. Graliśmy tez w piłkę, nie obeszło się bez tańców dyskotekowych. Dwa razy zorganizowaliśmy sobie grill z kiełbaskami i cukinią.

Braliśmy też udział w pikniku zorganizowanym przez zaprzyjaźnione Stowarzyszenie w Wałczu. W czasie pikniku braliśmy udział w licznych konkursach i kosztowaliśmy potraw przygotowanych przez organizatorów.

Wspólnymi siłami dbaliśmy o wyżywienie, robiliśmy zakupy a dyżurni przygotowywali śniadania i kolacje dla wszystkich. Obiady zapewnili nam pracownicy internatu. Atrakcji było co niemiara, pogoda dopisała więc z wielkim żalem opuszczaliśmy Wałcz. Wszyscy zgodnie mówili, że pobyt był bardzo udany.

Lila

 

W tym roku wybraliśmy się na wypoczynek do Wałcza. Jak dla mnie Wszystko było już znajome , gdyż jak i część osób byłem już w Wałczu po raz trzeci. Pomimo tego fajnie wypocząłem. Pogoda nam dopisała, więc popływałem w jeziorze, co sprawia mi dużą przyjemność. Wybraliśmy się również do klubu nocnego, więc mieliśmy okazję pograć w bilard i potańczyć . U młodzieży w pokoju była prawie nieustająca dyskoteka, więc się dobrze integrowali, w czym była duża zasługa koleżanki Pauliny. Wszyscy byli bardzo zadowoleni z wypoczynku - chyba mogę tak powiedzieć . A już niedługo duża grupa z Więzi będzie wyjeżdżała w góry więc ,życzę wam jeszcze lepszego wypoczynku w górach niż w Wałczu.

Jarek

 

Galeria

 

Kilka migawek z życia obozowego

 

 

Notatka z wycieczki z Wałcza - od Mariusza K.

W dniach od 8 do 15 lipca 2014 roku pojechałem wraz z grupą kilkunastu członków Stowarzyszenia „Więź” na tzw. kolejny obóz wypoczynkowo - integracyjny, tym razem udaliśmy się do Wałcza.

Był to już mój drugi obóz z „Więzią” :)

Nasze Stowarzyszenie kolejny już raz odwiedziło to miasto, a my cieszyliśmy się tym bardziej, gdyż pogoda nam dopisała przez co wszystkim sprzyjał świetny nastrój i humor.

Między nami jak podczas poprzednich obozów wytworzyła się szczególna, fantastyczna i wspaniała atmosfera i więź , która na długo zagości w mojej pamięci i wspomnieniach ;)

Zamieszkaliśmy na obrzeżach miasta w internacie i już pierwszego dnia udaliśmy się na pierwsze zakupy do pobliskiego sklepu.

Wieczorem po przyjeździe odbyło się pierwsze zebranie na którym m.in. rozdzieliliśmy dyżury kuchenne i zakupowe na każdy dzień naszego 8 - dniowego pobytu z każdej grupy która mieszkała w poszczególnych pokojach.

Ja mieszkałem z dwoma kolegami w pokoju : Damianem i Michałem - i już następnego dnia po przyjeździe sprawowaliśmy dyżur kuchenny , a w Poniedziałek dzień przed odjazdem - mieliśmy dyżur zakupowy.

Obiady wszyscy jedliśmy na stołówce, - które gotowały nam kucharki z tego internatu, i muszę powiedzieć, że były one przepyszne i wyjątkowe. Stwierdzam więc z głębokim przekonaniem że nikt z nas nie chodził tu głodny :) :D

A co do naszego wypoczynku to spędzaliśmy go aktywnie min. graliśmy w siatkówkę plażową, opalaliśmy się na plaży , a niektórzy nawet kąpali się w jeziorze lub jeździli na tzw. rowerkach wodnych ;)

Co do jeziora i właśnie rowerków wodnych to mieliśmy małą groźnie wyglądającą „mrożącą krew w żyłach przygodę” a dokładnie jedna z naszych uczestniczek pobytu koleżanka Małgosia wychodząc już z rowerka wodnego przy brzegu tak nieszczęśliwie się poślizgnęła, że wpadła do wody i się cala zanurzyła przez co nie było jej widać przez ok. 2,3 sekundy - na szczęście to było tuż przy brzegu i się szybko wynurzyła. Musze powiedzieć że zamurował mnie ten widok - tym bardziej że byłem tuż przy samym brzegu prawie , i myślę że nie tylko mnie, bo nikt wówczas nie reagował. Kiedy Małgosia się wynurzyła kolega Jarek a następnie ja pomagaliśmy Małgosi bezpiecznie wejść na tzw. suchy ląd - ja pamiętam że szybko podbiegłem i chwyciłem ją za rękę i pomagałem jej bezpiecznie wyjść na brzeg, ale ona o dziwo poszła na kolejną „przejażdżkę” po wodzie na kolejne pół godziny !

Muszę powiedzieć że bardzo się wtedy wystraszyłem widząc ją jak zanurza się pod wodę, no ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło , i szczęśliwi i zadowoleni wróciliśmy wszyscy na obiad do internatu.

Z innych atrakcji jakie mieliśmy podczas pobytu były także: 2 grille które urządziliśmy na podwórku terenu internatu - pamiętam że na pierwszym grillu akurat miałem dyżur z kolegami - m.in. nauczyłem się nacinać kiełbaski na rożen na grilla ;)

Zaprosiliśmy wówczas na to ognisko jednych państwa mieszkających tu w Wałczu - zaprzyjaźnionych z naszym Stowarzyszeniem.

Innego dnia pobytu poszliśmy na miejscowy tzw. Piknik dla Osób Niepełnosprawnych na którym można było zjeść m.in. różnego rodzaju ciasta, uczestniczyć w różnych konkursach a także nawet napić się kawy lub herbaty . Wszystko miało świetną oprawę i nasi niektórzy koledzy i koleżanki biorąc udział w tych konkursach wygrali dla „Więzi” m.in. 2 doniczki - na których później się podpisywaliśmy;))

Jednego dnia naszego pobytu mieliśmy także ciekawy wykład na temat wykorzystania pewnych instrumentów zwanych kamertonami na wpływ na nasz organizm - oraz wpływ tych instrumentów na zwalczanie naszych ewentualnych chorób. Mieliśmy także praktyczne wykorzystanie poprzez odczuwanie drgań w naszym ciele dźwięków z tychże instrumentów. Bardzo mi się podobał ten wykład gdyż był bardzo ciekawy, dowiedziałem się najważniejszej rzeczy, iż organizm składa się z 80 % z wody a muzyka którą słuchamy ma wpływ na nasz organizm i nasze ciało, umysł , psychikę, nastrój , i ewentualne choroby i zdrowie. - np. ostra muzyka techno działa negatywnie, a muzyka spokojna - np. poważna - bardzo pozytywnie na organizm;).

Jedna z największych atrakcji jakie mieliśmy w Wałczu było przejście tzw. mostem wiszącym - i podziwianie ogrodu botanicznego w pewnej leśniczówce.

Na co dzień głównie chodziliśmy na spacery do centrum miasta np. do kawiarni, po sklepach z różnymi ubraniami i innymi rzeczami itp. W jednym ze sklepów pewnego dnia nasza koleżanka Paulina wpadła na rewelacyjny pomysł aby kupić grubą książkę - dowcipy dla dorosłych - po czym wieczorem każdy czytał po 2 dowcipy w naszym gronie z tej oto książki :) - śmiechu było co nie miara - i chyba nie było takiego kawału przy którym byśmy nie tarzali się ze śmiechu, łez i do rozpuku :D.

Wszystko było świetnie do pewnego momentu gdy poczuliśmy dym na naszym piętrze - na szczęście fałszywy alarm - owszem paliło się - ale podobno rączka plastikowa od czajnika w kuchni gdzie były kucharki - tak wiec odetchnęliśmy z ulgą i uspokoiliśmy się.

Mieliśmy również zaszczyt bawić się w tamtejszej lokalnej dyskotece - było super ! Była - muzyka dla każdego : od lat 80 ,90 przez Disco Polo po współczesne polskie i zagraniczne piosenki ;) - także myślę że każdy z nas znalazł muzykę dla siebie :)) i świetnie się bawił bez względu na wiek ;))

Ja osobiście muszę powiedzieć ze bawiłem się 2 razy - bo dzień wcześniej poszliśmy w 5 osób do innej dyskoteki - na którym jest inna muzyka - równie świetna :) !

A jeśli chodzi o rozrywki w internacie to najważniejsza była 13 sierpnia tego roku kiedy to odbył się finał mistrzostw Świata w piłce nożnej ! - niestety wygrali Niemcy - bo wszyscy byliśmy za Argentyną !

Niestety 3 dni po finale Mundialu pora było się żegnać z Wałczem - i ostatnim akcentem dzień przed odjazdem czyli 14 sierpnia urządziliśmy 2 ostatniego grilla - na którym atmosfera znowu była wspaniała, i aż żal było myśleć że niedługo przed nami ta ostatnia czyli tzw. „zielona” noc na tym obozie ;(

Nigdy nie zapomnę tego obozu i świetnej atmosfery jaka na nim panowała, jak i również wspaniałych, pięknych chwil, które przeżyłem wraz z innymi fantastycznymi uczestnikami tego pobytu.

Mariusz K.